Takie pytanie z samego rana z ust Młodego działa na Matkę, jak uderzenie
patelnią w głowę. Czuć ból, coś dzwoni i trudno dojść do siebie. A co to w
ogóle znaczy „być normalną Mamu”? Patrzę na to coraz większe moje Szczęście i
próbuję sama zgadnąć, „co poeta miał na myśli”? Po kilku milczących sekundach
poddaję się.
- A co to znaczy Kochanie? Co to znaczy być „normalną Mamu”?
- To znaczy… to znaczy, że będziesz szybko w domu i WTEDY
będziesz mogła mnie uśpić i poczytasz mi i potrzymasz mnie za rączkę i WTEDY
nie będzie duchów w moim pokoju i WTEDY nie będzie patykowilków i czarownicy
też nie będzie.
Nie pytałam, skąd wie, że „normalne mamu” tak robią.
Następnego dnia …znowu wróciłam do domu, gdy już spał,
przykryłam Go kołderką, wszeptałam sny do ciepłego, pachnącego uszka, pozamykałam
w klatkach z dobrych życzeń patykowilki i zrobiłam make-up czarownicom, które
zapomniały, że przy odrobinie starania każda kobieta może być piękna.
Pewnie nigdy nie będę „normalną Mamu”, ale postaram
się być tak dobrą, jak to tylko możliwe, bo kocham Go najbardziej na
świecie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz