- Mamuś, a długo na mnie czekałaś? - Pyta Młody moszcząc się na moich kolanach.
- Długo. Za długo Synku, o wiele za długo. – Mówię i
uśmiecham się do niego.
- Mamuś, a kto mnie włożył Tobie do brzuszka? - Młody wyciąga się jak kociak i wtula we
mnie mrucząc ostatnie słowa.
Patrzę na Szanownego M. szeroko otwartymi oczami i szybko
myślę, jak tu wybrnąć z tak zadanego pytania, nie kłamiąc, a jednocześnie nie
odpowiadając zgodnie z prawdą? W końcu wybieram wersję wcale nie łatwiejszą,
ale dającą szersze pole manewru.
- Bóg, Kochanie. – Odpowiadam po chwili i patrzę w śmiejące
się oczy Gargulca.
- A kto to jest Bóg? – Rzuca od niechcenia Młody.
- Bóg? Bóg to ktoś bardzo dobry, kto Cię dobrze zna i znał
jeszcze zanim pojawiłeś się w naszym domu. Ktoś kto dba o Ciebie i troszczy się
i bardzo Cię kocha. Opiekuje się Tobą i czuwa gdy śpisz, gdy jesteś chory, gdy się bawisz... – kończę wyliczankę, bo
zaraz rozpłaczę się albo powiem za dużo i będę musiała odpowiadać na pytanie –
Co to jest cud?
W tym czasie „Cud” patrzy na mnie i widać, że intensywnie o
czymś myśli. Nie odzywa się, nie spogląda na bajkę w TV, nie bawi świecącą różdżką,
której od dwóch tygodni nie wypuszcza z rąk z wyjątkiem momentu kąpieli. A
kiedy jestem już zupełnie pewna, że skończyliśmy naszą pierwszą teologiczną
rozmowę, słyszę:
- Bóg – Mama.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz