czwartek, 18 października 2012

Tatuuuuuuuuuuuuuuuuuuu!



- Tatuuuuuuuuuuuuuuuuuuu! Tatu!!! Taaaaaaaaaaaaaaaatu!
Rozlega się od trzech dni z pokoju Młodego, mniej więcej o 7:00 rano. Ale dzisiaj mój prywatny budzik zawył o 6:25, brutalnie wyrywając mnie z objęć Morfeusza i ciskając bezceremonialnie w rozwartą ziewaniem paszczę codzienności. Muszę przyznać, ze potrzebowałam chwili, żeby przypomnieć sobie, kim jestem i co tu robie, i w zasadzie gdzie to TU jest. Kiedy ja szukałam trzech punktów do kreślenia siebie w czasie i przestrzeni, Młody wył dalej:
- Tatuuuuuuuuuu! Tatuuuuuuuu! Oć!!!


Chcąc nie chcąc wstałam z łóżka i rozbijając się po drodze o mijane narożniki ścian weszłam do całkowicie zaciemnionego pokoju Malucha.
- Tatu? – spytał patrząc mi prosto w oczy.
- Nie Tatu, tylko mamu, tfu, mama. Tata jest już w pracy. – recytuje codzienną formułkę.
- Ja nie szkola – próbuje, również jak co dzień Maluch.
- Pójdziesz, pójdziesz – uśmiecham się do niego - ja idę do pracy, a Ty do przedszkola. Ale za dwa dni będzie sobota i …
- Basen! Mama, ja basen z tatusiem! Basen działa!
- Basen działa? – a dlaczego miałby nie działać zastanawiam się po cichy i przypominam sobie jeden z argumentów podany Młodemu, na pytanie dlaczego nie możemy w poniedziałek pojechać na basen.
- Tak basen działa w sbotę, a teraz nie dziala! Ja z tatusiem plum, plum! Mama, ja koło i rękwi (czyt. rękawki dmuchane) i ziuuuuuuuuuuuuuuuu (zjazd ze ślizgawki w basenie).
- Zobaczymy. – podsumowuję odsłaniając okna, za którymi świeci latarnia i nadal jest ciemno. Chciałam to mam – aktywne dziecko – Szanowny M. z niepokojem obserwuje rozwijające się preferencje Młodego co do spędzania wolnego czasu - ostatnio najchętniej siedziałby w basenie. A ja cieszę się jak szalona ;-) Z niecierpliwością czekam na każdy kolejny weekend i już od środy planuję zadania na soboty i niedziele i trzymam kciuki za bezdeszczowe dni, bo chmury już dawno przestały nam przeszkadzać.
- Tatu? – zagaduje Mały.
Staję jak wryta i lekko zaniepokojona popatruję na Młodego, może stracił wzrok, może to kurza ślepota?
- Kim ja jestem?  - pytam lekko zdezorientowana.
- Tatu. – odpowiada z przekonaniem moje dziecko i widzę jak cień uśmiechu przesuwa mu się niespiesznie po ustach i zatrzymuje w oczach.
- Kim jestem?
- Tatu! – wykrzykuje Mikrus i w te pędy ucieka z pokoju przed moimi ramionami i łaskotkami.
Odwracam się od drzwi i przy świetle nadchodzącego świtu staram się znaleźć w szafie ubranie dla Małego. Rozważając możliwe zestawy kolorystyczne czystych jeszcze ubranek, słyszę cichy tupot skradających się małych stóp. Nie odwraca się, chcą go zaskoczyć, ale to on zaskakuje mnie.
- Mamu, kocham Cię, bardzo.

Bleme




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz